Mówiąc ostro, jest - w moim pojęciu - w temacie Izraela etycznym głupcem dużego kalibru (Bauman o Murze Bezpieczeństwa chroniącym Izraelczyków przed atakami terrorystów: Czymże jest mur wznoszony dziś wokół terenów okupowanych, jeśli nie próbą prześcignięcia zleceniodawców muru wokół warszawskiego getta?).
Jednak krytycyzm wobec Baumana to jedna sprawa, a zakłócenie jego wykładu na Uniwersytecie Wrocławskim przez narodowców - to rzecz zupełnie inna.
Mówiąc krótko: narodowcy nie mają żadnej, najmniejszej nawet moralnej legitymacji, aby krytykować Baumana. Ich poglądy - przede wszystkim rasizm i ksenofobia - odbierają im prawo do krytykowania kogoś, kto dokonywał przed laty, w młodości, ideowych wyborów nie mniej odrażających niż te, których oni dokonują dziś.
Zygmunt Bauman
Fot. Mariusz Kubik (Wikipedia)
I za ich wyborami i za niegdysiejszymi wyborami Baumana-komunisty stoi umiłowanie totalitaryzmu, zachwyt brutalną siłą, przemocą, radykalizm i pogarda dla prawa oraz uniwersalnych wartości etycznych.
Nie zgadzając się mocno z wieloma dzisiejszymi poglądami Baumana i nie znajdując żadnego łatwego usprawiedliwienia dla jego wyborów sprzez sześćdziesięciu lat, zdecydowanie nie akceptuję nie tylko formy protestu narodowców, ale przede wszystkim tych, którzy przeprowadzają ten protest.
Ironia tej całej sytuacji polega na tym, że protestując przeciwko Baumanowi narodowcy wyświadczają mu w gruncie rzeczy przysługę: robią z niegdysiejszego sprawcy - ofiarę prześladowań.
Zmuszają przyzwoitych ludzi do bronienia Baumana.
A to dla niego zdecydowanie niezasłużony prezent.
Paweł Jędrzejewski
Tekst ukazał się na Forum Żydów Polskich 24 czerwca 2013
